Reaktor łukowy czy istnieje
. Mówiła z wahaniem („No cóż”, „Hmm”, przerwy). Wypowiadała dodatkowe słowa nie mające dodatkowego znaczenia („czy coś takiego”, „co może się zdarzyć”). Dodawała zwroty do zakończonych zdań (Jedyne niebezpieczeństwo pochodziłoby z krwawienia. Z nich.”; „takie byłoby niebezpieczeństwo. Z tego powodu.”) Kładła nacisk na treść swej wypowiedzi w dziwacznych miejscach. Wahanie i wymijające wypowiedzi lekarki w tej sytuacji ostro kontrastują z jej pewnością siebie i płynnością wypowiedzi podczas omawiania tej samej choroby na zebraniu z kolebami. Tutaj też częściowo wyjaśniła brak płynności w rozmowie z matką: nie wiedziała, co rodzice już wiedzą o niebezpieczeństwie stanu zdrowia córki i wahała się nie z powodu tego, co mówiła, lecz ze względu na efekt, jaki jej słowa mogły wywrzeć na matce: Hmm, nie jestem pewna, ile ci rodzice wiedzą na temat… tętniczo-żylnej wady rozwojowej mózgu. Matka pytała mnie o możliwość operacji, na co nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Powiedziano jej, że tego się nie operuje, więc musiałam powiedzieć: „No, tak, jedne wady można operować, innych nie”. Uważam, że to ważna sprawa. Bo nie wiem, czy kiedykolwiek powiedziano tym rodzicom o możliwości nagłej śmierci, krwotoku wewnątrz czaszkowego.