Jak zatem kobieta ma wygłosić dobre kazanie?
Czy też powinna „mówić jak mężczyzna”? Aby porównać kazania dziesięciu mężczyzn i czterech kobiet uczestniczących w zajęciach, Smith poprosiła, żeby większość z nich wygłosiła kazanie na temat tej samej biblijnej historii o dziesięciu trędowatych, po czym je nagrała i spisała. Zamiast policzyć językowe cechy owych kazań, Smith zaczęła od określenia różnych „postaw”, jakie kaznodzieje zajmowali wobec interpretowanych tekstów, innymi słowy, w jaki sposób podchodzili do materiału oraz swego zadania. Odkryła, że mężczyźni wysuwali na pierwszy plan swój autorytet, zaznaczając, że objaśniają tekst, oraz zwracając uwagę na fakt, że znajdują się na pozycji władzy i interpretują tekst dla swoich słuchaczy (którzy w rzeczywistości byli ich kolegami także biorącymi udział w zajęciach). Dla podkreślenia faktu, że uwarunkowanie zachowania przez płeć jest jedynie tendencją, a nie pewnikiem, Smith ilustruje styl „interpretatora tekstu” kazaniem wygłoszonym przez kobietę, Meg. Jednocześnie zauważa, że spośród kobiet styl ten przyjęła tylko ona, a ponadto czterech mężczyzn. Meg stawiała pytania, po czym mówiła: „Dużo nad tym rozmyślałam i przyszło mi do głowy kilka możliwych przyczyn”. W pewnej chwili powiedziała: „Chciałabym tu coś dodać”. Omawiając różne przekłady pewnego fragmentu, dała własny osąd: „Uważam, że to jest lepsze tłumaczenie”. Meg często posługiwała się liczbą mnogą, włączając do klasy duchownych swoich słuchaczy i nie wyodrębniając swojej osoby jako kogoś interpretującego Pismo Święte.