Lepsza współpraca ludźmi z niższego szczebla
W poprzednim artykule wspomniałam o kobiecie-chirurgu, która odkryła, że lepiej jej się współpracuje z pielęgniarkami, jeśli traktuje je „z szacunkiem”, niż jeśli rzuca rozkazy tak, jak robi to wielu jej kolegów (osiągając przy tym zadowalające rezultaty). O podobnym postępowaniu słyszałam od wielu kobiet, z którymi rozmawiałam. Pewna odnosząca sukcesy kierowniczka w fabryce wyjaśniła mi: Przekonałam się, że jeśli okazać podwładnym choć odrobinę szacunku, to wszystko jest w porządku, ale jeśli powiedzieć im: „Proszę zrobić to i tamto”, to im to nie w smak. Gdybym powiedziała: „Posłuchaj, Deborah, muszę sprawdzić, czy możemy umieścić tę partię i zwiększyć prędkość tej maszyny. Jak myślisz, co powinniśmy zrobić?”, to otrzymuję odpowiedź. Mówię: „No dobrze, może spróbujmy tak? Jak myślicie, uda się? Coś wam powiem. Spróbujmy tego, a jeśli się nie uda, zróbmy tak, jak mówicie”. I wtedy naprawdę bardzo się starają starają się coś zrobić, zamiast boczyć się i zaczynać od negatywnej postawy: „Mówi mi pani, co mam robić, i zachowuje się pani tak, jakbym nie miał o tym pojęcia. Ja pracuję na tej maszynie piętnaście lat. Jak pani śmie?” Ta kobieta nie uważała, że jej styl różni się od stylu męskiego. Wyjaśniała po prostu swoją filozofię zarządzania, według jej własnego określenia swoje „naturalne instynkty”. Jednak badania innych oraz moje własne obserwacje wskazują, że za filozofią zarządzania kobiet i mężczyzn kryją się często wzorce, podobnie jak istnieją różnice systemowe reakcji na ten sam sposób mówienia w zależności od tego, czy wypowiada się kobieta, czy mężczyzna.