Ona nie chciała przyjąć mojego poparcia
Było to na przedmieściu Aten. Rozmawiałam ze starszą kobietą, którą będę nazywać Stellą. Właśnie powiedziała mi, że poszła na policję w sprawie ekipy budowlanej pracującej przy sąsiednim domu, która nielegalnym w porze sjesty wierceniem otworów przeszkadzała jej w popołudniowej drzemce. Próbowałam być miła, mówiąc Stelli, że ma rację, lecz ona nie chciała przyjąć mojego poparcia. Udało się jej zachować niezależność, opisując swoje położenie w inny sposób. Nasza rozmowa (którą nagrałam) po przetłumaczeniu wyglądała tak: DEBORAH: Ma pani rację. STELLA: Mam absolutną rację. Moja droga dziewczyno, nie wiem, czy mam rację, czy jej nie mam, ale pilnuję swoich interesów i praw. Najwyraźniej pani Stella uważała, że ma rację, ale nie chciała, by ożywiona rozmowa rozmyła się w tak nieciekawy sposób, jak jej przyjęcie mojego stwierdzenia: „Ma pani rację”, więc udało się jej nie zgodzić: „Nie wiem, czy mam rację, czy jej nie mam”. To, że się nie zgodziła, pozwoliło też zaakcentować jej własne stanowisko. Takie zjawisko było typowe dla rozmów, które prowadziłam, mieszkając w Grecji. Żywo przypominam sobie swoją frustrację, kiedy dość automatycznie wyrażałam zgodę i wsparcie, a w zamian spotykałam się z najwyraźniej wrogą odmową przyjęcia mojej zgody. Takie swarliwe reakcje sprawiały, że często czułam się odsuwana na dalszy plan. Usiłując naprawić sytuację, jeszcze bardziej starałam się być miła, a w efekcie moje rozmowy stawały się prawdziwymi litaniami zgody: „Właśnie! Absolutnie! Bez wątpienia!” Moi greccy rozmówcy byli zapewne zdumieni, zirytowani i znudzeni moim nieustającym zgadzaniem się i usiłując ożywić nasze rozmowy, jedynie nasilali ich swarliwość. Na dowód, że sprzeczka przyczynia się do tworzenia więzi wśród greckich znajomych, podam przykład z badań Kakavy, która także uczestniczyła w rozmowie. Dwaj pozostali rozmówcy to jej znajomi bracia, których nazwała George’em Alkisem. George chwalił się pasem, który otrzymał w prezencie.