Panfu uratuj pokopetsy

W powyższych przykładach kobiety dostosowywały swój sposób mówienia do osiągnięcia zamierzonego celu doprowadzenia do wykonania pracy. W badaniach, które przeprowadziłam z koleżanką nad komunikowaniem się lekarza z pacjentem, zaobserwowałam panią pediatrę, która dla złagodzenia emocjonalnego ładunku swoich słów mówiła z pozorną niepewnością. Ponieważ do jej obowiązków należało nie tylko badanie małych pacjentów i rozmowa z ich rodzicami, ale i porozumiewanie się z resztą personelu medycznego kliniki, miałyśmy rzadką możliwość usłyszenia tej samej informacji podawanej w różnych warunkach, kiedy to pani doktor sprawiała całkowicie odmienne wrażenie. Wraz z moją koleżanką, Cynthią Wallat, analizowałyśmy taśmy wideo z rozmów pani pediatry prowadzonych w różnych okolicznościach na temat dziewczynki z porażeniem mózgowym, u której ostatnio wykryto tętniczo-żylną wadę rozwojową mózgu. Jedno nagranie pokazywało lekarkę badającą dziecko w obecności jego matki. Zauważyła, że hae- mangiomas, widoczna jako czerwone znaki na buzi dziecka, jest zasadniczo takim samym rodzajem schorzenia, jak tętni- czo-żylna wada rozwojowa mózgu. To pozwoliło matce wyrazić niepokój, a lekarka zareagowała na to niebezpośrednie pytanie wyjaśnieniem:

MATKA: Często zastanawiam się, jak bardzo są one teraz dla niej niebezpieczne.
LEKARKA: No cóż, hmm, jedyne niebezpieczeństwo pochodziłoby z krwawienia. Z nich. Gdyby było jakieś pęknięcie czy coś takiego. Co może się zdarzyć. …hmm, takie byłoby niebezpieczeństwo. Z tego powodu. Ale z upływem czasu one… hmm… nie pogorszą się. MATKA: Ach tak, rozumiem.
LEKARKA: Ale zostaną. W porządku?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *