„Przestań mnie nienawidzić, nie jestem ideałem”
Barbara Matusow (to jej prawdziwe nazwisko), pisząca dla „Washingtonian Magazine”, pokazała mi fragmenty pamiętnika prowadzonego na początku lat siedemdziesiątych. Była wtedy producentką stacji telewizyjnej WRC w Waszyngtonie jedyną producentką lokalnych wiadomości tej stacji. Pewnego dnia napisała w swoim pamiętniku: „Dzisiaj miałam naprawdę dobry dzień. Kilka osób, które dotąd zaledwie mnie tolerowały, przekroczyło dziś magiczną granicę nienawiści, lecz w ani jednym przypadku mnie to nie załamało. Ani nawet nie zaniepokoiło”. Jedno z zanotowanych przez Matusow wydarzeń, podczas których zetknęła się z nienawiścią, nastąpiło w reżyserce. Poczyniwszy w ostatniej chwili pewną liczbę skomplikowanych zmian w programie, spostrzegła, że reżyser niezupełnie zrozumiał, co musi zrobić, żeby się do nich dostosować, więc Matusow zaczęła wyjaśniać sytuację bezpośrednio inżynierowi dźwięku. Reżyser „wybuchnął wściekłością, wrzeszcząc: »W reżyserce jest tylko jeden reżyser, dziecinko!«” Matusow zachowała jednak zimną krew: „Wróciłam na swój fotel, zachowując pomnikowy spokój. Nie ciskałam się na niesprawiedliwość tego ataku. Nie myślałam o tym, żeby później wyjaśnić swoje postępowanie komukolwiek z zainteresowanych. Po prostu spokojnie, prawie z zadowoleniem unosiłam się na fali jego wyczuwalnej, oczywistej nienawiści. Nie chcę być źle zrozumiana. Nigdy nie będę umiała cieszyć się z czyjejś nienawiści. Nie chcę tego. Jednak umiejętność spojrzenia wrogości prosto w twarz i pozostanie niewzruszoną napawa człowieka radością. Nauczenie się tej sztuczki zajęło mi trzydzieści pięć lat”.