Sposób mówienia eksponujący lub tonujący władzę nie wynika z rozmyślnej
Starannie podejmowanej przy każdej wypowiedzi decyzji, lecz raczej ze zwyczajowego formułowania myśli, które z biegiem czasu staje się automatycznym, pozornie jedynie właściwym sposobem wyrażania tego, co chce się powiedzieć. Jeszcze raz z naciskiem powtarzam, że pozory równości, o której mówię, są rytualne, a nie rzeczywiste. Nie twierdzę, że poszczególne kobiety wątpią w swoją nadrzędną pozycję w hierarchii. Właścicielka gabinetu fizykoterapii wie, że jest najbardziej doświadczoną terapeutką w swojej grupie i że firma należy do niej. Kiedy mówi o swoich pracownicach: „Chcę, żeby czuły się niezależne, żeby zachowały poczucie własnej godności”, to przyznaje, że od niej zależy określenie, jak bardzo będą się czuły się niezależne, ponieważ w gruncie rzeczy to ona daje im pracę. Ona po prostu uważa, że niewłaściwe byłoby ciągłe uświadamianie im tej zależności. Osoby, które w swoich rytuałach konwersacyjnych przywiązują mniejszą wagę do eksponowania hierarchii (w tym wielu mężczyzn), mogą uważać zapewnienia kobiet o traktowaniu innych jak równych sobie za hipokryzję. Oskarżenia o hipokryzję są często znakiem, że do głosu dochodzą różnice kulturowe jest to powszechne wrażenie wywoływane przez obce rytuały. „Hipokryzja” to zachowanie w sposób nie będący szczerym odzwierciedleniem uczuć. Innymi słowy, pozornie „naturalny” sposób mówienia nie przystaje do sposobu, w jaki mówi ktoś inny. Chociaż mogłoby to oczywiście brać się z prawdziwej hipokryzji udawanie czegoś z ukrytych pobudek jest to także nieunikniony efekt powstający wtedy, gdy w danym kontekście ludzie mają odmienne poglądy na to, co jest „naturalnym” sposobem mówienia.