W końcu profesor został jej żarliwym poplecznikiem
I jak mówiła ta lekarka: „Uważał, że jestem najlepsza na świecie”. Kobieta ta opowiedziała też, jak początkowo była poddawana fizycznym próbom i przechodziła więcej testów fizycznych niż jej koledzy. Wspomina, że stawiano jej wyzwania: Czy potrafię wytrzymać dłużej niż ktokolwiek inny, asystując przy operacji? Czy mogę być na dyżurze troszeczkę dłużej niż wszyscy inni? […] Schodziłam na dół myć ręce przed operacją i zaczynałam o 8.00. Dostawałam długie operacje, więc często nie miałam przerwy obiadowej. To było takie nieuchwytne. To znaczy nikt… ale czasami jakiś kolega mówił: „Rany, ty rzeczywiście dostajesz najdłuższe operacje”. Zapytałam, czy to było coś w rodzaju rytuału przeciążania pracą. Oto odpowiedź lekarki: Zaczęło się to chyba jako taki rytuał, ale potem właściwie wadę można zmienić w zaletę. Doszło do tego, że radziłam sobie tak dobrze, że niektórzy mężczyźni starsi mężczyźni zaczęli się zachowywać bardzo paternalistycznie. Chcieli dawać mi tylko dobre przypadki. […] Nikt to znaczy nic nie zostało zapisane, ale w pewnej chwili zdaje się egzamin i odtąd nie było już wątpliwości, że stałam się ulubionym dzieckiem. Według tej lekarki fakt, że była kobietą, skupił na niej uwagę najpierw w negatywny, a potem w pozytywny sposób. Słowo „paternalistycznie” sugeruje ojcowską troskę przełożonego o podwładną. W gruncie rzeczy przełożony, który porównał ją ze swoim synem, zaczął o niej myśleć jako o kimś najlepszym na świecie, podobnie jak najlepsze na świecie jest dla zaślepionego rodzica ulubione dziecko. Wyrażenie „wychowywać sobie” młodszego kolegę, często używane w pracy, także przywołuje na myśl opiekę rodzicielską.