CO SEKS MA WSPÓLNEGO Z TYM WSZYSTKIM?
Za każdym razem, kiedy otwieramy usta, żeby coś powiedzieć, oddajemy w ciemno skok wiary wiary, że to, co powiemy, zostanie zrozumiane przez naszych słuchaczy mniej więcej tak, jak to sobie zamierzyliśmy. Często mamy szczęście i lądujemy bezpiecznie przynajmniej o tyle, o ile potrafimy sami to ocenić. Jednak A.L. Becker, używając terminologii hiszpańskiego filozofa Jose Ortegi y Gasseta, zauważa, że wszystko, co mówimy, każde nasze odezwanie się w rozmowie, jest zarówno pełne treści, jak i ułomne. Nasze wypowiedzi są pełne treści w tym sensie, że inni zawsze wyciągają z nich znaczenia, których nie zamierzaliśmy w nich zawrzeć lub o których istnienie ich nie podejrzewaliśmy, ponieważ nasi rozmówcy mają takie skojarzenia z danymi słowami czy wyrażeniami, jakich nie mamy my. Z kolei wszystko, co mówimy, jest ułomne w tym sensie, że inni z konieczności pomijają część znaczenia, które w naszym mniemaniu wyraziliśmy, ponieważ my mamy takie skojarzenia z danymi słowami czy wyrażeniami, jakich nie mają oni, a zatem zakładamy znaczenia, których nasi rozmówcy nie rozumieją lub których istnienia nie podejrzewają.
Niejasności te są najłatwiej zauważalne w sprawach seksu, łącznie z tym, co jest nazywane napastowaniem seksualnym. Samo już wypowiedzenie tego terminu wywołuje przewidywalne i trudne do opanowania reakcje emocjonalne, chociaż mogą one być skierowane przeciwko różnym aspektom tego zjawiska może to być złość na to, co jest postrzegane jako wyzysk seksualny lub jako wykorzystywanie żywego zainteresowania tym tematem. Teren, po którym kobiety i mężczyźni poruszają się razem w pracy, jest zaminowany przez nieokreśloność języka, niemożliwość odczytania „prawdziwych” intencji rozmówców, echa rozmów o czymś, co wraca do nas po przetworzeniu przez cudzy umysł, jakby dotyczyło czegoś zupełnie innego, oraz przebiegające niezwykle głęboko, rwące prądy związków i mitów seksualnych.