Czy udawaliście kiedyś, że jesteście kryminalistami?

„Lubię wyobrażać sobie, że mój mąż jest szefem mafii. Kupiłam mu szary filcowy kapelusz, taki jaki nosili gangsterzy w filmach z lat trzydziestych. Mój mąż nie pali, ale czasami namawiam go, żeby udał, że zapala papierosa, a potem podniósł wzrok i nagle mnie spostrzegł. Proszę, żeby traktował mnie jak sprzedajną dziewczynę, mówił na przykład: — Hej, skarbie, nie widziałem cię tu przedtem. — Zabieram go na gangsterskie filmy, żeby nauczył się lepiej grać swoją rolę. Potem idziemy do restauracji próbujemy dalej odgrywać kryminalistów, ale trudno to robić, kiedy do stolika podchodzi kelner. Na ogół oboje zwijamy się wtedy ze śmiechu i kelner patrzy na nas jak na czubków. Z restauracji wychodzimy na spacer i próbujemy całować się jak gangsterzy. Najprzyjemniejsze jest to, że możemy być wobec .siebie bardziej brutalni; kiedy się sobie wyobraża, że się całuje zabójcę, pocałunki stają się bardziej namiętne”. „Chodziłam kiedyś z chłopakiem, który lubił udawać, że jesteśmy zupełnie kimś innym, na przykład Napoleonem Józefiną albo królem i królową. Kiedyś bawiliśmy się w Bonnie i Clyde’a. Kazał nawet mówić do siebie Clyde. Zaczął wygadywać śmieszne rzeczy, tak jakby był ograniczony umysłowo. A potem, zanim wyszliśmy z domu — mieliśmy zamiar iść na potańcowkę — udał, że nie może znaleźć swojego pistoletu i kazał mi go szukać po całym mieszkaniu. W końcu oznajmił, że wychodzenie z domu bez pistoletu jest zbyt ryzykowne. Wziął mnie w ramiona pocałował. — Dziecinko — powiedział — możemy już tu nie wrócić żywi. — Śmiałam się, ale kiedy mnie całował, czułam, jak ogarnia mnie podniecenie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *