To, czy nakładanie się staje się przerywaniem zależy od symetrii czy też równowagi
Jeśli jeden rozmówca stale przerywa, a drugi mu ustępuje, to porozumienie w sumie jest niezrównoważone i w efekcie (choć niekoniecznie zgodnie z intencjami) otrzymujemy dominację. Natomiast jeśli obie strony unikają nakładania się lub ich wypowiedzi nakładają się na siebie w równym stopniu, to bez względu na intencje rozmówców istnieje symetria, nie ma dominacji. Samo zaangażowanie się w symetryczną walkę o głos może być traktowane jako tworzenie więzi w sportowym duchu rytualnych zmagań. Co więcej, brak równowagi może wynikać z odmiennego pojmowania celu, w jakim stosuje się nakładanie. Jeśli jeden rozmówca wpada w słowo, żeby zademonstrować swoje wsparcie, a drugi po to, żeby odebrać mu głos, to ten drugi będzie się starał zdobyć przewagę przez określanie tematów rozmowy i częstsze wysuwanie pomysłów oraz opinii. Aby stwierdzić, czy nakładanie się stanowi przerwanie, trzeba wziąć pod uwagę kontekst (na przykład współdziałające nakładanie się jest częściej spotykane w swobodnych rozmowach między przyjaciółmi niż przy przyjmowaniu do pracy), styl mówienia danej osoby (nakładanie się raczej nie będzie przerywaniem wśród osób, których styl nazywam „głęboko zaangażowanym”) oraz interakcję stylów rozmówców (przerywanie częściej zdarza się między rozmówcami, których style różnią się w zakresie robienia pauz i nakładania się). Nie znaczy to, że nie można posłużyć się przerywaniem, aby zdominować rozmowę czy zdobyć nad kimś przewagę, lecz jedynie to, że nakładanie nie zawsze oznacza przerywanie i próbę zdobycia przewagi.