Kobieta i randka
Wiele osób uważa, że jeśli mężczyzna płaci za posiłek kobiety lub jej bilet do teatru, to wieczór staje się wtedy randką i kobieta jest mu coś w zamian winna. (To nieporozumienie zostało wyciągnięte na światło dzienne w poradniku dla młodych kobiet z 1963 roku, który przestrzegał: „Pamiętaj… że wieczór ten kosztuje go sporo pieniędzy, więc ty musisz się postarać, by twój partner cieszył się każdą jego minutą”.) Jesteśmy schwytane w sieć niejasności pozycji i powiązania. Nawet jeśli mamy przekonanie, że przyjaciółką kieruje wyłącznie szczodrość, to nadal możemy się czuć nieco tą szczodrością poniżone, ponieważ fakt, że przyjaciółka może się nią kierować, spontanicznie dowodzi, że ma więcej pieniędzy niż my. Obie interpretacje istnieją jednocześnie: powiązanie płaci z uprzejmości, oraz pozycja jej hojność przypomina nam, że jest zamożniejsza i nas obliguje. Dlatego też branie rachunku do ręki jest nie tylko niejasne, ale i polisemiczne: oznacza obie rzeczy jednocześnie. Podwójne znaczenie hojności wyjaśnia spostrzeżenie, które początkowo mnie zdumiało: antropolog Greta Paules, która napisała książkę o subkulturze kelnerów Dishing It Out (Żonglowanie talerzami), stwierdziła, że kelnerki pracujące w pewnej sieci restauracji były urażone nie tylko zbyt małymi, ale zbyt dużymi napiwkami. Miały wrażenie, że klient zostawiający wyjątkowo duży napiwek sugerował, że takie pieniądze dla niego nie mają znaczenia, a dla kelnerki stanowią pokaźną kwotę. Kelnerki traktowały takie zachowanie jako obrazę.