Całowanie a bycie całowanym
Subtelna różnica! Wiele osób napisało przepiękne eseje, w których rozróżniając całowanie od bycia całowanym, opisują, jak przechodzą w ciągu jednej chwili od agresywnego pocałunku do postawy pasywnej. Czasami taki podział na role może być fascynujący — jak wtedy, gdy całujcie kogoś uległego, kogoś, kto zaledwie toleruje dotyk waszych warg, kto nie daje po sobie poznać, czy płonie z namiętności, czy drży z antypatii, aż nagle, po kilku minutach oczekiwania, jego wargami wstrząsa mimowolny dreszcz rozkoszy, a wy przypuszczacie ostatnią szarżę, czując, jak wali wam w skroniach puls i chodzą po plecach ciarki. „Mogę być całowana i nie całować, a także odwrotnie. Można być pasywnym i nie angażować się w pocałunek”. „To bardzo fajna sprawa. Można być przez kogoś całowanym i ta osoba ma wrażenie, że się jej odpowiada, ale w rzeczywistości jest się obecnym tylko ciałem, nie duchem”. „Powiedziałam mojemu chłopakowi, żeby czasami się nie ruszał, kiedy go całuję. Jeśli próbuje reagować, mówię, żeby siedział spokojnie — koncentrował się na tym, co czuje. To go na ogół bardzo podnieca”. „Wiesz, co jest najzabawniejsze? Kiedy całuje się chłopaka, zakazując mu odwzajemniać pocałunek. Robi się wtedy wszystko samemu, kieruje się pocałunkiem. To takie podniecające!”